piątek, 1 maja 2009

Dawno nic nie pisałem. Więc na początek: nowy cel biegacki - 6 km poniżej 23 minuty (3:50 na kilometr) potem do 3:30 na kilometr zejść ale to już tylko w marzeniach chyba. Poza tym to ostatnio zrobiłem prezentację, chyba trochę za dużo w Eternal Lands grałem, byłem na rozmowie i od poniedziałku za tydzień ide na próbę do firmy jako programista - niezbyt mi się wydaje, ze coś z tego wyjdzie ale spróbować zawsze warto. Teraz próbuję opanować JQuery i AJAX-a przynajmniej w stopniu podstawowym. Będzie trudno ale jakoś może dam radę. A jak nie to też dobrze - przynajmniej zobaczę jak się we frimach informatycznych pracuje.

niedziela, 19 kwietnia 2009

Miała być notka jakaś dłuższa ale trochę chce mi się spać. Więc:

- powoli zaczynam leczyc się z eternal lands - dzisiaj tylko 6 godzin grałem
- byłem biegać - 8 km poniżej 35 minut, trzeba sobie postawić nowy cel "biegacki" ;)
- żeby nie było że się tylko opierdzielam - zrobiłem sprawozdania z jakichś dziwnych procesów (destylacyjnych i sorpcyjnych) - chyba ostatnie sprawozdanie w tym semestrze
- miałem zacząć pisać program do rozpitalania czata ale nie wyszło - wyrzuty sumienia że nie robię nic do szkoły i Eternal Lands nie pozwoliły
- boli mnie śródstopie w prawej nodze - chyba niedługo koniec z bieganiem ;(

środa, 15 kwietnia 2009

xtst i mmorpg

Jakoś tak póltorej tygodnia temu założyłem sobie konto w grze mmorpg - nie takiej przeglądarkowej tylko takiej ładnej i wogóle - Eternal Lands sie toto nazywa. I tak po 4 dniach grania stwierdziłem, że w sumie to do komfortowego bawienia się potrzebuję sporej ilości ichniejszej wirtualnej kasy... bo to miecz jakiś trzeba nabyć, jakąś książkę żeby się stac mądrzajszym. A zbieranie kasy było nudne. A wszysko co nudne to za programistę powinien robić komputer (no w sumie to wszystko co tylko kopmuter jest w stanie zrobić ;) ). No więc i ja postanowiłem że klikaniem w te same punkty będzie się zamiast mnie komputer zajmował... jakieś 20 h szukania po necie, czytania man-ów i ostatecznie pisania bardziej lub mniej fascynujących fragmentów kodu i kurde się udało. Nawet teraz jak siedzę sobie na balkonie, delikatna bryza świeżego powietrze chlasta mnie po ryju a ja piszę sobie pierwszą od kilku tygodni notatkę, mój bot na drugim komputerze, zamknięty w ciemnym pokoju trzepie wirtualną kasiorę żebym ja potem mógł się za nią bawić ;).

A napisać mi się tego bota udało dzięki bibliotece xtst - pozwalającej wysyłać różne zdarzenia serwera x-ów takie jak np. kliknięcia myszy i klawiatury do okienek na ekranie. Swoją drogą to notka ta ma na celu między innymi utrwalenie sobie w głowie nazwy tej biblioteki, bo na przyszłość może się ona jeszcze kiedyś przydać.

OK, jeden pozytyw z tej gry jest taki, że poznałem xtst, drugi - że nie myślę o głupotach tylko siedzę, gram i cały świat mam generalnie w dupie. Jednak chyba mmorpg mają więcej wad - wada numer jeden - czasochłonność - całe te ferie świąteczne od kompa wstawałem tylko na jedzenie a jak skończyłem bota - to jeszcze na godzinkę na jakiś rower albo siłkę, poza tym od ~9:30 do ~0:30 cały czas przed kompem.. chyba to wychodzi jakieś 14 czy 15 godzin. Generalnie to mi z tym calkiem dobrze tylko mam jakieś takie poczucie zmarnownego czasu i oczy... delikatnie dają mi do zrozumienia że na ekran komputera już się nie mają ochoty patrzeć ;). Cóż - lepiej żeby nabrały ochoty bo teraz trzeba nadrabiać zmarnowany czas i robić prezentację, nauczyć się na kolokwia i jakieś sprawka pewnie jeszcze odwalić będzie trzeba do tego niedługo. Druga wada mmorpg to "umysłozajmowalność"... nie wiem jak to inaczej można określić ale generalnie to zamias o tym co kiedyś to teraz ciągle myślę jakie atrybuty sobie wziąść, w co kasę (wirtualną oczywiście) zainwestować, do jakiej frakcji się przyłączyć i takie tam. Wczoraj dla oczyszczenia sumienia wysłałem podanie na praktyki do super zajebiaszczej firmy Neśtle ale czuję że onie super zajebiaszczo mnie oleja bo powypisywałem tam jakieś same bzdety i głupoty. Fajnie by było przynajmniej na rozmowę do nich pójść - miałbym motywację do porządnego wyspania się przez kilka dni.

I tak coś czuję że skończę na całkowicie darmowej praktyce w prestiżowej i megaodjazdowej opolskiej firmie Nutricia, w laboratorium mikrobiologicznym na co raczej średnio mam ochotę ale... jak bylem w sklepie to sobie myśłałem, że nigdy więcej do takiej roboty na całe wakacja - przynajmniej miesiąc praktyk żeby ocś się dało w cv wpisać. Zobaczymy.

Dobra, idę spojrzeć czy bot jeszcze się nie zgubił gdzieś w sklepie co czasami mu się zdarza a potem do nauki ;).

poniedziałek, 30 marca 2009

buehehehehe:
http://www.youtube.com/watch?v=F3jFTzhdZF4
http://www.youtube.com/watch?v=EIyixC9NsLI
http://www.youtube.com/watch?v=B6grEZ-X4nc
http://www.youtube.com/watch?v=FbYtASAakAI

sobota, 28 marca 2009

Kolejna z cyklu przydatnych stronek o których fajnie by było nie zapomnieć: http://www.career-descriptions.co.uk/complete-list-of-careers.htm ;). A poza tym to w dupie mam kulturę organizacyjną wielkich korporacji szopki związane z dostawaniem sie do nich na praktyki. Wogóle to jest pozytywnie, przytywam tylko coś mnie kostka od biegania boli i chyba na tydzień sobie dam spokój. No i jeszcze ładna pogoda się zaczyna robić więc chyba niedługo rower pójdzie w ruch.

czwartek, 26 marca 2009

Warto czasem przeinstalować sobie linuksa ;). Wczoraj nie działał cups... poczytalem manuala cups-owego i ... dobrze, że wcześniej kombinowalem coś tam z /etc/network/interfaces bo nie wiem ile jeszcze bym nad tym siedział :D. Nie chciał mi się załadować cups-owy śliczny interfejs webowy i co się okzało - to nie wina konfiguracji cups-a... to wina tego, ze nie zostal zdefiniowany i włączony interfejs loopback... Wystarczyło na początku /etc/network/interfaces dopisać standardowe:

auto lo
iface lo inet loopback

i poszło. Nie wiem jakim cudem mnie olśniło i natchnęło żeby tak właśnie zrobić... Wrodzony instynkt linuksiarski :D.

środa, 25 marca 2009

Żeby zwykly user mógł w lxde wyłączać komputer, należy go dodać do grupy power (albo powerdev)!!!

niedziela, 22 marca 2009

http://www.youtube.com/watch?v=3XnOIR7VkVw <- dobre.. bardzo dobre ;)

sobota, 14 marca 2009

http://www.youtube.com/watch?v=5gtp_5tWWHs

Właśnie to obejrzałem i stwierdzam, że to jest fajne, niesamowite, poprawiające nastrój i dające kopa. A o niektórych rzeczach i ludziach należy zapomnieć. Mimo że widzi ich się codziennie - sprawić że nie istnieją... tylko koniecznie zrobić to z uśmiechem na twarzy ;).

środa, 11 marca 2009

http://www.youtube.com/watch?v=0qTnkbcKyFg <-- dlaczemu ja tak nie potrafię ;)??

Ale o czymś innym chciałem sobie dzisiaj tu napisać - oglądałem kiedyś taki film o grupie młodych ludzi, którzy bardzo się lubili, co weekend razem ćpali i takie tam. Nawet już nie pamiętam tytułu ale była tam jedna scena która całkowicie odmieniła moje życie. Jeden z tych fajnych bohaterów "rozmawiał" przy barze z jakimś swoim "znajomym". Ten znajomy był nudny i nieciekawy (w zasadzie to od razu się z nim utożsamiłem ;) ). Rozmowa wyglądała tak:

- Cześć.
- Cześć.
- Świetna impreza.
- No.
(chwila znaczącej ciszy)
- Dobra to ja spadam do swoich, narazie.
- No ja też, narazie.

Stop - cofamy i teraz jak ta rozmowa by wyglądała gdyby obaj mówili to, co myślą. Dialog był mniej więcej taki:

- Cześć.
- Cześć.
- W zasadzie to nie wiem po co rozmawiamy bo przecież nie mamy o czym gadać.
- No masz rację...
- My się nawet w nie znamy...
- W sumie tak...
- I nawet nie mam ochoty Cię poznawać, wogóle to już patrząc na Ciebie wiem, ze byśmy się nie polubili.
- Racja...
- To narazie.
- Narazie.

I kurde zawsze... ZAWSZE... jak się rozmowa nie klei - co w moim przypadku zdarza się wyjątkowo często przypominam sobie tę scenę i kiedyś chyba się w końcu odważę i powiem co naprawdę myślę;).

A czemu o tym piszę... bo wczoraj tak było. Teraz to już nie to samo ale generalnie po spędzeniu kilku godzin w towarzystwie pojedynczego egzemplarza osoby płci przeciwnej odechciewa mi się kontaktów z tą płcią na dłuższy czas. Z jednej storny uświadamiam sobie, że ja nie mam szans na bycie z kimkolwiek normalnym a z drugiej strony jakoś tak wcale mi to wtedy nie przeszkadza bo sobie uświadamiam przy okazji, że jednak życie w moim własnym małym świecei jest nie idealne ale całkiem bezproblemowe i fajne. Ale potem jakieś tajniackie rejony mózgu przetważają to wszystko i stwierdzam że jednak fajnie by było kogoś mieć i takie tam. Blee nie lubie tego tematu. Ale programować też już mi sie nie chce a mózgownica podświadomie i w tle jakieś tam dane obrabia cały czas. Ciekawe co by się musialo stać, żeby obrabiala dane z inżynierii chemicznej a nie prowadziła nieudolne rozważania egzystencjalne;).

środa, 4 marca 2009

Hłe hłe, pogoda się zrobiła. Można już biegać bez odmrażania sobie płuc więc życie spowrotem jest stuprocentowo piękne. Chyba wyleczyłem się z komputera i programowania, bo wcale już mnie do tego nie ciągnie. Ostatnio na siłę chciałem w sobie odświeżyć tę pasję ale coś nie wyszło. I w sumie dobrze, jak świeci słońce i jest ciepło jest cała masa lepszych i ciekawszych niż programowanie zajęć.

Wczoraj odwiedziłem sobie stadion. Okazało się, że jak jest ciemno to biega tam cała masa ludzi. Takiego tloku to ja tam jeszcze nie widziałem. I wszyscy jakoś tam się starali za wyjątkiem... grupy piłkarzy ktorzy chyba przyszli tam na jakiś trening. Oni palili papierochy i z tego co szłyszałem jak przebiegałem koło nich planowali wyjście "na balety" po meczu z Chwalibożycami. W sumie swoją obecnością urozmaicili mi 11-ty i 12-ty kilometr mojej wycieczki. No i dzisiaj coś mnie gardło niesympatycznie boleć zaczyna ale łykam sobie różne tabletki i jestem dobrej myśli.

To tyle na dzisiaj koffany pamiętniczku... <-- strasznie chciałem to kiedyś napisać ;).

czwartek, 26 lutego 2009

Cóż, przeczytałem sobie mojego ostatniego posta i nie wiem sam... czemu spojrzenie na świat i ludzi, na to co w życiu ważne i mniej ważne potrafi zmieniac się z dnia na dzień aż tak mocno. Jak to jest, że raz ma się doła i nic się nie chce a za dwa dni życie wydaje się piękne i że nawet w sumie fajniej jest jak jest a zmian żadnych już się nie chce. I jak przeprowadzić się ze stanu numer jeden w stan numer dwa na zawołanie ;)...

Poza tym to we wtorek byłem na nartach i było genialnie, w przyszłym tygodniu jak dobrze pójdzie pojadę jeszcze raz ;). Życie nie jest aż takie brutalne jak mi się wydawało a znajomości czysto internetowo-mailowe to bardzo przyjemna sprawa. jakoś tak dzisiaj bardziej optymistycznie jest... Idę dalej cieszyć się końcówką tego fajnego dnia ;). Aha i znaleźć sobie jakiś długofalowy cel.

Btw jaki jest mój największy sukces zawodowy... znalazłem jakieś fajne oferty praktyk ale tam o to właśnie pytają... Jak dla mnie to sukces numer jeden - pójście na fuchę z panem z budowy, potem kolejno zostanie pracownikiem fabryki po praktykach i podwyżka w sklepie po tygodniu pracy... no i w sumie to podwyżka na budowie też ;). Ale dalej to trzeba napisać jaka była sytuacja, jaki cel się sobie postawiło i takie tam... Ja idąc do pracy stawiam sobie jeden cel - robić co mi każą, najlepiej jak potrafię i nie zastanawiać się czy to ma sens czy też nie. Tylko kurde takiego czegoś to kreatywny młody człowiek nie ma prawa w swoim liście motywacyjnym napisać bo automatycznie przestaje być kreatywny;). I co teraz... bajerować??

niedziela, 22 lutego 2009

Po pierwszym dniu posiadania bloga "na nowo" niewiele się w moim życiu zmieniło ;). Dalej nic mi się nie chce, dalej nie piszę żadnego programu i dalej nie mam na to ochoty. Dalej nie chce mi sie włączać kompa ale jedyną alternatywą jest jak narazie gapienie się w sufit zatem komp siłą rzeczy ostatecznie po pół godzinie od wyłączenia włączony spowrotem zostaje.

Czekam na lepszą pogodę. Niby coś tam ma się poprawiać od wtorku. We wtorekjak dobrze pójdzie pojade na narty a jak narazie mam jeszcze całe dzisiajwieczorem i całe jutro żeby bić się ze swoimi poronionymi myślami, tłumaczyć sobie to, co tłumaczę sobie od jakiegoś roku i ... kurdę życie jest brutalne. Brutalne, niesprawiedliwe i do dupy ale co począć. Do zmiany na lepsze potrzebował bym conajmniej jednej osoby ale to to jest nierealne. Po wczorajszym "rekonesansie" stwierdzam, że nie ma sensu szukanie tego czego chciałem szukać na temat xlib. Chyba napiszę sobie jakąś grę sieciową. Statki albo piłkarzyki... tak piłkarzyki. Duuuuużo pisania. Dzisiaj siadam do wymyślania. I wale moje obowiązki. jak sikałem na moje obowiązki i programowałem to przynajmniej nie myślałem o pierdołach. I teraz chcę wrócić do tego pięknego stanu ;).

sobota, 21 lutego 2009

;)

Heh, że ja nie wpadłem wcześniej na opcję odzyskiwania hasła ;).

A jak już mi się udało odzyskać to może chociaz troche sobie tu popiszę... a jak już będę pisał to może chociaż trochę spowrotem poprogramuję sobie... a jak już zaczne sobie pokątnie programować to się tak nie będę nudził i myślał o pierdołach... tak teraz to to już jest mocne postanowienie - będę prowadził bloga. Przynajmniej przez najbliższych kilka dni.

Aha i zadanie na "w najbliższym czasie" - dowiedzieć się jak w xlib dostać uchwyt okna a potem dać temu okienku focus i wysłać kilka naciśnięć klawisza. Jak się dowiem to z pewnością sobie to tutaj napiszę.