czwartek, 26 lutego 2009

Cóż, przeczytałem sobie mojego ostatniego posta i nie wiem sam... czemu spojrzenie na świat i ludzi, na to co w życiu ważne i mniej ważne potrafi zmieniac się z dnia na dzień aż tak mocno. Jak to jest, że raz ma się doła i nic się nie chce a za dwa dni życie wydaje się piękne i że nawet w sumie fajniej jest jak jest a zmian żadnych już się nie chce. I jak przeprowadzić się ze stanu numer jeden w stan numer dwa na zawołanie ;)...

Poza tym to we wtorek byłem na nartach i było genialnie, w przyszłym tygodniu jak dobrze pójdzie pojadę jeszcze raz ;). Życie nie jest aż takie brutalne jak mi się wydawało a znajomości czysto internetowo-mailowe to bardzo przyjemna sprawa. jakoś tak dzisiaj bardziej optymistycznie jest... Idę dalej cieszyć się końcówką tego fajnego dnia ;). Aha i znaleźć sobie jakiś długofalowy cel.

Btw jaki jest mój największy sukces zawodowy... znalazłem jakieś fajne oferty praktyk ale tam o to właśnie pytają... Jak dla mnie to sukces numer jeden - pójście na fuchę z panem z budowy, potem kolejno zostanie pracownikiem fabryki po praktykach i podwyżka w sklepie po tygodniu pracy... no i w sumie to podwyżka na budowie też ;). Ale dalej to trzeba napisać jaka była sytuacja, jaki cel się sobie postawiło i takie tam... Ja idąc do pracy stawiam sobie jeden cel - robić co mi każą, najlepiej jak potrafię i nie zastanawiać się czy to ma sens czy też nie. Tylko kurde takiego czegoś to kreatywny młody człowiek nie ma prawa w swoim liście motywacyjnym napisać bo automatycznie przestaje być kreatywny;). I co teraz... bajerować??

Brak komentarzy: